c_id10

Moja droga do uczenia bez ocen cyfrowych

Informacje o materiale

Autor/-ka: Dorota Oleszczak

Data dodania: 02.04.2024

Grupa docelowa: Nauczyciele przedmiotowi, Dyrektorzy

Artykuł

Kiedy zaczęłam nową pracę w jednym z warszawskich liceów, od razu zostałam też wychowawczynią klasy I. W czasie rozmów z uczniami w ciągu tego pierwszego roku naszej współpracy dowiadywałam się, że wielu z nich czuje się zniechęconych do dalszej nauki złymi ocenami, że wydaje im się, że są beznadziejni, bo mimo starań dostają oceny niedostateczne z popraw sprawdzianów (wtedy w dzienniku pojawiały się dwie jedynki i obie miały wpływ na ocenę semestralną lub roczną), co powodowało, że bali się przystępować do próby podwyższenia oceny. Mówili też, że czasami nie widzą sensu w uczeniu się jakiegoś przedmiotu, bo już mają z niego np. pięć jedynek, więc niezależnie od tego, jakie oceny by zdobyli, będą mieć ocenę niedostateczną na koniec semestru.

Dało mi to bardzo do myślenia – stosowałam wtedy ocenianie cyfrowe, ale bliska była mi myśl, że nauka jest procesem, a więc oczekiwany efekt nie musi nastąpić dla wszystkich osób w tym samym czasie, że definiuję jako sukces edukacyjny mojego ucznia fakt opanowania przez niego danego zagadnienia/umiejętności, a nie rozliczanie go z liczby prób potrzebnych mu do osiągnięcia tego sukcesu. Bardzo uderzyły mnie też odczucia uczniów, o których mówili – to, jak wieczne ocenianie (szczególnie w przypadku niskich ocen) zabijało w nich motywację oraz jakąkolwiek chęć zdobywania wiedzy. Postanowiłam nie zostawiać ich samych sobie i coś zmienić w moim podejściu do oceniania. Tak zaczął kiełkować we mnie pomysł, żeby odejść od ocen cyfrowych.

Aby go zrealizować, potrzebowałam wiedzy. Byłam już wtedy absolwentką studiów podyplomowych zorganizowanych przez CEO i APS dla liderów zespołów przedmiotowych i jakkolwiek tematem studiów nie było bezpośrednio ocenianie kształtujące, ta idea była mi znana, oczywiście w niedużym zakresie. Zaczęłam czytać i dowiadywać się, czy ocenianie bieżące wyrażone cyframi w skali 1-6 jest konieczne wg prawa oświatowego (nie jest), jak czuje się osoba, która uczy się w dużej mierze dla ocen (bezwolnie, bez wpływu na to, co robi w szkole), jak rodzice traktują złe oceny swoich dzieci (w większości przypadków jako ich porażkę i to nie tylko w tym konkretnym sprawdzianie, ale w całym procesie edukacyjnym, a w skrajnych wypadkach nawet w życiu – spotkałam się z opiniami, że skoro dziecko ma trzy jedynki z matematyki, nic z niego nie będzie).

Oglądałam webinaria i nagrania wykładów p. Marzeny Zielińskiej i jej gości, czyli Fundacji Budzącej Się Szkoły, które otwierały mi oczy na zjawiska, które wtedy były dla mnie kuszące, ale trudne i nowe – jak motywować uczniów, jak skłaniać ich do pracy bez bata nad głową, jak mądrze wspierać młodego człowieka. Wtedy nabrałam pewności, że ocenianie postępów ucznia oceną cyfrową jest wadliwe, ponieważ moim zdaniem ocena utraciła swoją rolę diagnostyczną. Cyfra nie mówi uczniowi jasno, co zrobił dobrze, co źle, a przede wszystkim, czego się nauczył i nie daje mu wskazówek do dalszej pracy (co uzupełnić, co przećwiczyć). Nie chciałam brać udziału w stawianiu „straszaków” ‒ złych ocen, które nie motywują uczniów do większej pracowitości, tylko skłaniają do kombinowania, jak uniknąć jedynki z klasówki. Czułam i widziałam wśród moich uczniów, że zupełnie tracili z oczu cel swojej nauki i wewnętrzną motywację do zdobywania wiedzy.

Na studiach, do których podjęcia w założeniu przygotowuje liceum ogólnokształcące, sesja egzaminacyjna zwykle jest dwa razy w roku. Zatem logiczne wydało mi się, że moi uczniowie – przyszli studenci – będą musieli zmienić myślenie nt. uczenia się „pod ocenę”, chyba że w głupi sposób postanowią uczyć się tylko w czasie sesji, nie przyswajać wiedzy, nie pogłębiać jej w czasie wykładów i ćwiczeń. Studia wymagać będą od młodego człowieka samosterowności i automotywacji, niewspomaganych żadną oceną. Uważałam i uważam, że rezygnacja z ocen cyfrowych w szkole średniej będzie im w tym pomocna.

Przekleństwo oceny cyfrowej wynika z przekonania, że jest to jedyna metoda dokonania oceny przez nauczyciela. Nie jest to prawdą. Nieumotywowana (lub umotywowana pobieżnie), stawiana za każdą uczniowską aktywność ocena to droga do tego, żeby uczniowie budowali negatywny obraz siebie, porównywali się z innymi w nieumotywowany sposób, a ich rodzice wywierali na nich presję i zaspokajali swoje ego wizją „dziecka z samymi szóstkami”.

Bliskie jest mi spojrzenie, które można streścić hasłem „uczeń architektem swojego procesu edukacyjnego”. Przejrzałam swoje notatki i prace z wspomnianych wyżej studiów podyplomowych i uwierzyłam, że dam radę zmienić kawałeczek, wycineczek polskiej oświaty ‒ potrafię nie tylko jasno formułować cele lekcji czy przekazywać informacje zwrotne (co robiłam już na tym poziomie, pisząc uczniom pod ich pracami pisemnymi uwagi o tym, co już umieją, i o tym, czego jeszcze nie), ale także zaczęłam patrzeć inaczej na proces dydaktyczny. Mogę powiedzieć z czystym sumieniem, że nie interesuje mnie sprawdzanie ucznia w celu skupienia się na jego błędach ani wtłaczanie mu do głowy porcji wiedzy pod groźbą kary. Postanowiłam, że chcę być przewodnikiem w samodzielnym uczeniu się.

Tak, brzmiało to utopijnie – pracowałam całe życie w szkołach państwowych, liceach z klasami około trzydziestoosobowymi, podczas gdy wiele prezentowanych w Internecie rozwiązań zostało przetestowanych w szkołach społecznych, najczęściej podstawowych, z mniejszymi zespołami klasowymi. Zatem, żeby wprowadzić zmianę w mojej szkole, musiałam przekonać dyrektora, że poradzę sobie ze skutecznym przygotowaniem uczniów do egzaminu maturalnego. Zaczęłam od przedstawienia kwestii oceniania z trzech perspektyw: prawnego, neurodydaktycznego i mojej metodyki pracy, która bazuje na SCRUM (zastosowanie metod zwinnych w edukacji).

Podstawowe dokumenty dotyczące oceniania, czyli Ustawa o Systemie Oświaty i Rozporządzenie ws. oceniania, klasyfikowania i promowania (z 22 lutego 2019) pozwalają nauczycielowi oceniać w sposób dowolny. Cyfrowa forma oceny w skali 1-6 jest wymagana tylko w przypadku oceny rocznej/ końcowej. Co więcej, przywołane dokumenty jasno formułują m. in. takie cele oceniania wewnątrzszkolnego:

– informowanie ucznia o poziomie jego osiągnięć edukacyjnych i jego zachowaniu oraz o postępach w tym zakresie;

– udzielanie uczniowi pomocy w nauce poprzez przekazanie uczniowi informacji o tym, co zrobił dobrze i jak powinien się dalej uczyć;

– udzielanie wskazówek do samodzielnego planowania własnego rozwoju;

– motywowanie ucznia do dalszych postępów w nauce i zachowaniu (z art. 44b UoSO);

– monitorowanie pracy ucznia oraz przekazywanie uczniowi informacji o jego osiągnięciach edukacyjnych pomagających w uczeniu się, poprzez wskazanie, co uczeń robi dobrze, co i jak wymaga poprawy oraz jak powinien dalej się uczyć (z § 12 Rozporządzenia).

W moim odczuciu ocena cyfrowa nie tylko nie realizuje założonych przez ustawodawcę celów, ale – niepoparta informacją zwrotną ‒ uniemożliwia udzielenie wskazówek do dalszej pracy ucznia ani nie wpływa motywująco na jego naukę.

Następnie zapoznałam się ze stanowiskiem neurodydaktycznym. Badania dotyczące procesów uczenia się i aktywności mózgu wykazały, że uczenie się jest nieskuteczne wtedy, kiedy ludzie są cały czas sprawdzani lub kiedy się boją. Strach – w sytuacji szkolnej najczęściej przed złą oceną (i jej konsekwencjami w domu), wyśmianiem przez klasę, dezaprobatą nauczyciela i rozczarowaniem samego siebie – powoduje wyrzut kortyzolu i stawia organizm w stanie alarmowym, ale nie aktywuje części mózgu odpowiedzialnych za zapamiętywanie i analizowanie. Fizjologicznie człowiek jest wtedy niemal niezdolny do skupienia się na złożonych komunikatach czy zachowaniach. Także obniżenie nastroju z powodu ocen, które nie dają wskazówek do planowania nauki, powoduje demotywację i niechęć do danego przedmiotu. Uczniowie zaczynają postrzegać całych siebie przez pryzmat ocen i etykietek „zdolny, niezdolny, leń, tępak”. Odchodzą od elementarnej prawdy, że są kimś więcej niż ich ocena ze sprawdzianu.

Metodyka zwinna (Agile) wykorzystywana w pracy projektowej w biznesie może zostać zastosowana w edukacji. Najogólniej mówiąc, SCRUM jest metodą planowania działań projektowych, zmierzających do wytworzenia czegoś (np. przyrostu wiedzy i umiejętności z jakiejś części materiału przedmiotowego) dzięki pracy samoorganizującego się zespołu, realizującego wyraźnie sformułowany cel. Nauczyciel pełni w takim ujęciu rolę właściciela produktu (= wiedzy), definiującego, czego należy się nauczyć oraz monitorującego wyniki pracy po każdym etapie (sprincie). Jednak to uczniowie planują swój sposób pracy, jej tempo i dzielą ją na etapy. W takiej sytuacji ocena cyfrowa nie mówi im, czego jeszcze nie wykonali i jak mogą poprawić rezultaty, dużo efektywniej pracują, jeśli będą otrzymywać informację zwrotną nt. swoich działań.

Kiedy zgromadziłam wiedzę z powyższych trzech zakresów, poszłam na rozmowę do dyrektor mojej szkoły i zaprezentowałam jej zalety odejścia od ocen cyfrowych. Wyraziła zgodę na ten sposób pracy przeze mnie od nowego roku szkolnego, na razie eksperymentalnie przez jeden semestr, pod warunkiem poinformowania dokładnie rodziców, uczniów i przygotowania przeze mnie zmian w statucie szkoły, aby znalazł się w nim zapis o takim rodzaju oceniania. Przygotowałam zmiany i zostały one włączone do statutu uchwałą rady pedagogicznej. Pod koniec roku szkolnego poszłam na zebrania rodziców do wszystkich klas, które uczyłam i które miałam uczyć w roku następnym i przedstawiłam rodzicom ideę zmian. Ku mojemu zaskoczeniu, reakcje były bardzo pozytywne, a czasem (np. u rodziców uczniów, którzy w poprzednim etapie edukacyjnym spotkali się z ocenianiem kształtującym) nawet entuzjastyczne.  Uczniowie także wyrazili zgodę na eksperyment.  Przed rozpoczęciem nowego roku szkolnego przedstawiłam mój pomysł nauczycielom – tu napotkałam na duże zdziwienie, sceptycyzm, choć zdarzały się też głosy wspierające. W każdym razie nikt z moich kolegów ani wtedy, ani dotychczas nie zastosował mojego systemu oceniania.

Po pierwszym semestrze uczniowie wypełnili ankiety samooceny, na podstawie których postawiłam im oceny okresowe (te moja dyrekcja życzyła sobie mieć w postaci cyfr) oraz udzielili mi informacji zwrotnej nt. kontynuacji projektu. Wszyscy byli za, stwierdzili, że dzięki brakowi ocen cyfrowych uczą się dużo spokojniej, wolą dostawać punkty bądź procenty pod pracami, bo jest to sposób oceniania, który pojawi się też na ich egzaminie maturalnym. Podkreślali, że przedziały na poszczególne oceny ustalone w statucie szkoły są demotywujące (np. ocena 2 między 41 a 60% punktów możliwych do zdobycia z klasówki), a u mnie widzą konkretnie swój wynik w postaci liczby i osoba, która zdobyła 60%, nie jest w moich oczach uznana za mająca takie samo osiągnięcie, co osoba, która zdobyła 45% punktów. Mówili, że czują się dobrze, kiedy mogą poprawiać każde swoje osiągniecie, z którego nie są zadowoleni, bo wiedzą, że nie chcę złapać ich na niewiedzy, ale dać im szansę na progres i uzupełnienie braków.

Po trzech latach pracy bez ocen nie wróciłabym za nic do starego systemu. Widzę, jak moi uczniowie stają się coraz odważniejsi i coraz bardziej świadomi, że są odpowiedzialni za proces uczenia się, w którym ja jestem tylko przewodnikiem.

Pobierz materiał

Ankieta samooceny dla uczniów

format: pdf

wielkość: 85,13 KB

Pobierz

Podobne materiały

Film lub webinarium

Jak prowadzić interwencję kryzysową w szkole?

Zobacz
Film lub webinarium

Moc motywacji. Naładuj samorząd uczniowski nową energią!

Zobacz
Film lub webinarium

Doświadczenie i młodość, czyli o dialogu międzypokoleniowym w...

Na szkolnych korytarzach spotykają się doświadczeni nauczyciele oraz tacy, którzy dopiero weszli do zawodu.
Zobacz
Publikacja

Zarządzanie konfliktem w szkole – ujęcie całościowe

Zobacz
Film lub webinarium

Od dostępności do zaangażowania – czyli po co...

Projektowanie dostępnego uczenia się (UDL) to nowoczesne podejście do nauczania, które pozwala tworzyć lekcje uwzględniające potrzeby wszystkich
Zobacz
Artykuł

ARTYKUŁ. Jak mówić do klasy, w której są...

Mówienie do klasy, w której są osoby z doświadczeniem migracji, wymaga wrażliwości i zrozumienia sytuacji uczennic i
Zobacz
Artykuł

ARTYKUŁ. Współpraca nauczycieli w szkole jako kluczowy element...

Jednym z elementów zmiany w szkole, który obserwujemy w ostatnich latach, jest rosnące docenianie efektu współpracy nauczycieli
Zobacz
Dobra praktyka

Dobre praktyki w zakresie zaspokajania potrzeb uczniów –...

Materiał opisuje dobre praktyki w zakresie integracji edukacyjnej na poziomie działań podejmowanych przez nauczycieli i nauczycielki.
Zobacz
Dobra praktyka

Dobre praktyki z zakresu integracji edukacyjnej – dla...

Materiał opisuje dobre praktyki w zakresie integracji edukacyjnej na poziomie działań podejmowanych przez dyrektorów i dyrektorki.
Zobacz
Artykuł

ARTYKUŁ. Konflikty w szkole. Jak nauczyciele i rodzice...

Materiał jest próbą odpowiedzi na potrzebę szukania porozumienia między nauczycielami/kami a rodzicami i opiekunami uczniów i uczennic.
Zobacz
Materiał graficzny

INFOGRAFIKA. Konflikty w szkole. Jak nauczyciele i rodzice...

Każda różnica zdań jest dobra, jeśli odpowiednio ją przepracujemy i zastanowimy się, co konstruktywnego może nieść ze
Zobacz
Film lub webinarium

Partycypacja uczniowska w edukacji kulturowej

Działania partycypacyjne są kluczowym elementem pracy ze sztuką. W ramach programu „Szkoła twórczych praktyk” eksperci edukacji kulturowej
Zobacz
Biblioteka materiałów

Chcesz usystematyzować swoją wiedzę z tego obszaru?

Przejdź do sekcji TEMATY