Historia pewnej zmiany edukacyjnej w szkole

Informacje o materiale

Autor/-ka: Sylwia Żmijewska-Kwiręg

Data dodania: 09.10.2021

Grupa docelowa: Nauczyciele przedmiotowi, Dyrektorzy

Artykuł

Ocenianie kształtujące otworzyło naszej szkole wiele "rozwojowych drzwi". Okazało się, że nie da się wprowadzać OK bez właściwej komunikacji, ale też z drugiej strony, że to właśnie OK otwiera drzwi do współpracy i komunikacji. Zarówno pomiędzy nauczycielami (wzajemne uczenie się, obserwacje lekcji), jak i uczniami (praca w parach, grupach, ocena koleżeńska, informacja zwrotna). Uczy rozmowy, dyskusji, podejmowania wyborów, podsumowywania, refleksji… [...] Wybór oceniania kształtującego ponad dziesięć lat temu nie zamknął szkoły tylko wokół tej koncepcji i nie ograniczył jej rozwoju. Wręcz przeciwnie, "praktykowanie” oceniania kształtującego zaprasza do zgłębiania coraz nowszych obszarów. Małgorzata Sulewska, Szkoła Podstawowa w Skalmierzycach, obecnie szkoła jest w Laboratorium Szkół uczących się, w latach 2013-2018 zespół uczestniczył w całościowym rozwoju szkoły realizowanym w ramach programu „Szkoła ucząca się”

Małgorzata Sulewska, Szkoła Podstawowa w Skalmierzycach,
obecnie szkoła jest w Laboratorium Szkół uczących się, w latach 2013-2018 zespół uczestniczył w całościowym rozwoju szkoły realizowanym w ramach programu „Szkoła ucząca się”​

W maju 2020 roku – w środku pandemii i doświadczenia edukacji zdalnej, z którym mierzyły się wszystkie szkoły – uczniowie, nauczyciele, dyrektorzy i …rodzice rozmawiałam z Małgorzatą Sulewską o jej roli dyrektorskiej i wpływie „Szkoły uczącej się” na to, jaka jest jej szkoła obecnie i co miało na to wpływ, jak w niej czują się uczniowie i nauczyciele, jak pracuje zespół pedagogiczny, jak ona sama się zmieniała jako dyrektorka Małgosia opowiadała o zmianie, jaka udało się w szkole przeprowadzić, dzięki wdrażaniu oceniania kształtującego  – szczerze, z dużą uważnością na siebie i innych, doceniająco i ze spojrzeniem w przyszłość i na czekające wciąż wyzwania. 

Ważną rolę we wsparciu zmiany, o której opowiada Małgorzata Sulewska odegrały: studia Podyplomowe Liderów Oświaty organizowane przez Centrum Edukacji Obywatelskiej i Collegium Civitas oraz kilkuletni udział w całościowym rozwoju szkoły w ramach „Szkoły uczącej się”. 

Sylwia Żmijewska-Kwiręg, Dyrektorka Programowa Centrum Edukacji Obywatelskiej, szefowa „Szkoły uczącej się”: Dlaczego szkoła? Jak z nauczycielki języka polskiego stałaś się dyrektorką szkoły opartej na ocenianiu kształtującym?

Małgorzata Sulewska, dyrektorka Szkoły Podstawowej w Skalmierzycach: Bycie nauczycielką było, i nadal jest dla mnie pasją –  nie wyobrażam sobie nie być przy tablicy. Planując swoją pracę jako dyrektor wciąż dbam o to, by mieć kontakt z “żywym” uczniem na lekcji – to zmienia moją praktykę, łatwiej mi też zrozumieć moich nauczycieli.

Piętnaście lat temu, mnie, polonistce w gimnazjum współpracującym od lat z Centrum Edukacji Obywatelskiej, ktoś zaproponował wystartowanie w konkursie na dyrektora innej zupełnie szkoły. To nie znaczy, że to rola z przypadku – sama już myślałam o nowej perspektywie, potrzebowałam zmiany środowiska i nowych wyzwań (zadania i cele). To była szybka decyzja – nowy cel i nowe wyzwanie. ale 15 lat temu nie planowałam bycia dyrektorem – nie sądziłam, że mam wystarczające predyspozycje, by zarządzać ludźmi. Bo w tamtym czasie dla mnie dyrektorowanie oznaczało przede wszystkim zarządzenie – sama w takim modelu uczestniczyłam. 

Czyli zanim zostałaś dyrektorką dzielącą się swoim przywództwem, wdrażałaś model autorytarny?

Ze względu na mój charakter, nie do końca. ale na taki model się nastawiałam – autokratyczne rządy, gabinet, dokumenty, organizacja i zarządzanie. Po pierwsze sama byłam już po szkole SUSowej – za mną było wiele warsztatów i kursów, w tym z OK-eja. 

Szczęśliwie się zdarzyło że w moim pierwszym roku dyrektorowania startowała pierwsza edycja Studiów Podyplomowych Liderów Oświaty. Zgłosiłam się na studia i dostałam się, wypracowując już wtedy swoją wizję szkoły, która nie tylko będzie współpracowała z CEO w zakresie rozwoju zawodowego nauczycieli, ale też będzie opierała się na sprawdzanym dopiero na gruncie polskim ocenianiu kształtującym.

Wciąż zastanawiam się, jak to możliwe, że się na te studia dostałam – wyznacznikiem rekrutacyjnym było posiadanie doświadczenia w dyrektorowaniu (ja go nie miałam!). SPLO to była najważniejsza przygoda edukacyjna i zawodowa w moim życiu – poznałam niesamowitych ludzi/ dyrektorów i dyrektorki z doświadczeniem, nawiązałam trwałe przyjaźni, które procentują w każdym trudnym dla dyrektora momencie (reforma, strajk, edukacja zdalna – mam z kim przegadywać, komu się wypłakać, z kim rozwiać swoje wątpliwości). SPLO bardzo szybko wyprostowało moje pojęcie o dyrektorowaniu. Na SPLO nie tylko zbudowałam swoją wizję szkoły, ale też swoją wizję liderowania. 

Wszystko co się zadziało w szkole – zadziało się dzięki inspiracjom, wiedzy, kompetencjom zdobytym podczas SPLO.

Opowiesz o swojej wizji szkoły i o tym, jak szło Ci jej wdrażanie w praktyce? To z pewnością był długotrwały proces zmiany?

Wizja szkoły, którą sobie nakreśliłam, oparta była od samego początku na współpracy i na miejscu dyrektora w zespole nauczycielskim (nie poza nim). Dużo wymagała ode mnie, ale też od samych nauczycieli – zmiany mentalności. Ważne było dla mnie, by nawet jako lider, być członkiem zespołu. Ja na to byłam przygotowana, moi współpracownicy – nie byli na nią (tę wizję) przygotowani. Dla mnie kluczowe było poczucie autonomii mojej, ale też nauczycieli (na różnych płaszczyznach, nie tylko dydaktycznej). Przyzwyczajeni do innej kultury pracy nie chcieli autonomii, nie chcieli podejmować decyzji, tęsknili za autokracją. Początki były dla nich trudne – to, że to oni będę decydować, dla niektórych mogło być paralizujące. A ja ich do tego nie przygotowałam. Nie przedyskutowałam, nie zdiagnozowałam. Po prostu wylałam na nich kubeł zimnej wody…Narzuciłam im autonomię i liderstwo, którego nie byli wtedy gotowi wziąć. Więc musiałam zrobić krok wstecz. 

...czyli?

Zaczęłam pracę od siebie. Nauczyłam się dużej pokory. Bardzo ważnym momentem dla mnie było spotkanie z Danusią Sterną, która mówiła o tym, żeby włączać w sobie termometr pokory w stosunku do sytuacji, w której jesteśmy i nie mierzyć swoją miarą innych – uczniów, nauczycieli, rodziców). Zrozumiałam, że żeby osiągnąć sukces nie mogę stawiać zbyt szybko i zbyt wysoko poprzeczek. Mam różnorodny zespół, każdy jest gotowy trochę na innym etapie. 

Termometr pokory został ze mną do dziś – zawsze go włączam, jak się pojawiają nowe wyzwania. Słucham uważnie innych. 

A wracając do zmiany, którą chciałaś przeprowadzić w szkole...

Jak przyszłam z koncepcją oceniania kształtującego (a w zasadzie jak autokratycznie narzuciłam mojemu zespołowi, że wchodzimy w program Szkoła Ucząca Się) spotkałam się z oporem nauczycieli, którzy stwierdzili, że nie chcą zmiany. Mówili: mamy dobre wyniki, szkoła ma silną pozycję w regionie, wszystko dobrze działało. Nie pomagała też świadomość, ile tak naprawdę pracy ich czeka w związku z udziałem w programie SUS. 

Ale jakoś pozostawałam głucha na ten głos oporu, chyba wmówiłam sobie, że się wszystko dobrze toczy. Przejęłam inicjatywę, zapraszałam na swoje lekcje otwarte…Oczywiście moim celem nie było chwalenie się, jak wspaniale uczę, ale zachęcenie ich swoim gestem do uczenia się nawzajem, do dzielenia się swoją praktyką. 

To było dla wszystkich (łącznie ze mną) bardzo traumatyczne przeżycie – sama lekcja była udana, ale kiedy zobaczyłam ich zestresowane spojrzenia, jak źle się czuli, jak mocno wcisnęłam ich w kąt gabinetu dyrektorki,  “która teraz chce ich czegoś nauczyć”. Nikt na podsumowaniu tej lekcji się nie odezwał. Zrozumiałam, że mimo dobrych intencji nie osiągnąłem celu (a może nawet dałam im do ręki kontrargument). 

To co poszło nie tak?

Źle zaczęłam. Nie komunikowałam jasno celu. Zabrakło mojego słuchania nauczycieli – nie rozmawiałam z nimi, nie diagnozowałam, jak jest w gronie i gdzie są jego poszczególni członkowie, nie pytałam o potrzeby, wątpliwości, obawy. A trzeba było inaczej – to nauczyciele powinni wybrać, do kogo na lekcję chcą pójść, dobrowolnie i za zgoda tej drugiej osoby. To się powinno odbywać poza mną – wtedy tak naprawdę mieliby rzeczywistą autonomię. Nawet jeśli staram się być nie autorytarnym dyrektorem, to wciąż jestem w roli szefa szkoły. Który czasem nakazuje, ocenia, decyduje.

A jaki był Twój zespół wtedy? Co w nim wspierało zmianę, a co utrudniało?

Moi nauczyciele (jak pewnie niemal w każdej szkole) potrafili zadaniowo współpracować, ale nikt z nich nie był gotowy na współpracę w sferze edukacyjno-dydaktycznej. Kultura zamkniętych drzwi, rywalizacji, lęk przed oceną / krytyką była bardzo silna. zamknięte drzwi. Zaczęliśmy od podstaw, czyli dzielenie się problemami – tym, co wychodzi, a z czym mamy trudności.  Po SPLO wiedziałam, jak ważne są kompetencje miękkie i zainwestowałam na początku przede wszystkich w rozwój mojego zespołu właśnie w tym obszarze (paradoksalnie – nie w dydaktykę). Uczyliśmy się komunikacji, słuchania się nawzajem.

I już? Potem wszystko poszło jak sobie zaplanowałaś?

A gdzież tam. Mój kolejny błąd polegał na tym, że wchodząc w pierwszą długoterminową współpracę ze Szkołą uczącą się założyłam, że musimy zrobić wszystko i wszyscy. Dwukrotnie zmienialiśmy opiekuna (asystenta szkoły), w międzyczasie dojrzałam kilku liderów wewnątrz i …zaskoczyło. Tylko znów zrobiłam krok do tytułu. Zrozumiałam, że nie wszystko i nie wszyscy… Przestałam się bać modyfikacji założonego planu, odkryłam, że nauczyciele mogą powiedzieć NIE i postawiłam na liderów.

Co wtedy było największym wyzwaniem?

Liderzy nie mieli umiejętności liderskich. Widziałam ich duże obciążenie, odpowiedzialność , branie na siebie zadań zespołowych, momenty załamania. Mnie wspierał kontakt z innymi dyrektorami i szkołami (to że byliśmy w kontakcie z innymi szkołami SUS – dawało mi poczucie sensu). 

Pojawili się wtedy sojusznicy w postaci uczniów, którzy bardzo szybko się przekonali do proponowanej przez naszej zmiany, i oni nas utwierdzali w przekonaniu, że mimo trudności, warto ten kierunek rozwijać. Pojawiły się pierwsze sukcesy w postaci aktywności uczniów i ich rosnącej samodzielności. To dawało siłę i było motorem napędowym. a także zachęcało do tej pory nieprzekonanych do dołączania do nurtu zmian. 

Innych nauczycieli przekonywały sukcesy uczniów w klasach. Dziś mamy inną kulturę uczenia – zmieniło się diametralnie nasze podejście do ucznia, jego rodzica. Dbamy o współpracę uczniów na lekcji, ale też naszą nauczycielską współpracę. Po kilku latach współpracy i wspólnego wysiłku – kultura ta była kultura całej szkoły. 

Wcześniej dużo mówiłaś o zespole, kompetencjach. Praca na postawach dorosłych osób to nie lada wyzwanie. Nie bałaś się?

Nie czułam niepewności, bo byłam przekonana do tej zmiany. Mój błąd polegał na tym, że zmiana sama w sobie była dla mnie celem – wartością. Nie widziałam w niej ludzi. Ta wiara w cel przysłoniła mi ludzi, pozwoliła mi się nie bać wkroczyć na drogę zmiany. Ale szybko musiałam nauczyć się w tym procesie widzieć ludzi – inaczej to by się nie udało. 

Szkoła w której rozpoczęłam pracę to była bardzo dobra szkoła, dobrze postrzegana przez środowisko, były w tej szkole dobre relacje, i tu była dobra baza by wprowadzać zmianę związaną z uczeniem się.

Pomagało mi też koncepcyjne rozpisanie tej zmiany – zmianie koncepcji nauczania towarzyszyła zmiana infrastruktury. Dla mnie ważne było podejście całościowe – szkoła zaczęła się zmieniać (nauczycieli mieli dostęp do dobrych szkoleń, w każdej klasie pojawiły się tablice i laptopy, środki dydaktyczne, projekty unijne, dostęp do drukarek, laminatorów itp.). moją rolą było zapewnienie zaplecza – od razu odcięłam w ten sposób potencjalne źródło frustracji (brak środków/ brak sprzętu itp.)

O co jeszcze zadbałaś, by wzmacniać tę zmianę?

Po SPLO (ale też wcześniej) zrozumiałam, jak ważna jest dbałość o klimat wzajemnego  porozumienia. Moi nauczyciele lubią ze sobą przebywać, nie tylko w szkole, ale także poza nią. Tworzę przestrzeń do integracji przy wspólnych działaniach, poznawania się z różnych stron. 

Wcześniej wspominałam, że dla mnie istotny był rozwój moich nauczycieli w innych obszarach, niż tylko dydaktyczne – gdy ja przechodziłam trening trenerski kadra miała warsztaty z kompetencji miękkich (własnych, nie uczniów) oraz trening interpersonalny. To był ogromny przełom – nauczyciele zaczęli się odkrywać, warsztat pomógł w budowania relacji w gronie pedagogicznych, nauczył otwartości. 

W misji szkoły – napisaliśmy sobie, że rozwijamy się wszyscy (uczymy się wszyscy). Ważnym elementem / uczestnikiem naszej zmiany byli rodzice. Zmieniliśmy komunikację z nimi – naszym celem było uczynienie ich partnerami w szkole. Wiem, że to brzmi jak slogan, ale to dla nas było bardzo ważne – nasze zebrania z rodzicami prowadzimy w kręgu, nauczyciel siada przy jednym nieformalnym stole z rodzicami. Od początku budujemy klimat zaufania i włączamy rodziców w zmianę dydaktyczną. Dzięki temu nie tylko wiedzą, jak pracujemy z dziećmi w szkole, ale tez rozumieją, co się z tym wiąże, widzą korzyści, potrafią dostrzec efekty u swoich własnych dzieci. Znają priorytety szkoły i główne kierunki. 

Dużą wagę przykładamy do sfery wychowania – decyzja o przyznaniu komuś wychowawstwa w konkretnej klasie jest przemyślana, wydyskutowana, poparta analizą i obserwacją praktyki nauczycieli. Nie narzucam wychowawstwa – proponuję, rozmawiam o tym wyzwaniu, wspólnie analizujemy kompetencje nauczyciela. Choć wiem, że ostatecznie decyzję podejmuję ja. 

A kiedy poczułaś, że Twoje przywództwo się rozproszyło? Że nie jesteś już jedynym inicjatorem zmian?

Przez wiele lat rzeczywiście większość działań wychodziło ode mnie – ludzie przywykli do tego, ufali mi, podchwytywali… Sami nie podejmowali ryzyka, nie przychodzili z propozycjami. To ma związek też z ta nie gotowością na autonomię i decyzyjność, o której mówiłam na początku. Tak też inicjowałam małe zmiany w szkole…

Poczułam radość, kiedy zaczęłam zbierać owoce tego, w czym uczestniczyli moi nauczyciele – zaczęli się naprawdę bardzo szybko rozwijać w różnych obszarach. nie tylko zmieniali kulturę uczenia w klasie, ale też przychodzili z własnymi pomysłami i projektami. Teraz dużo poszukują, sprawdzają, eksperymentują… Dla mnie ważne też jest to, że sami podejmują decyzję o tym, w co się włączają. 

Zaczęłam się dyskretnie usuwać zgodnie ze zdaniem Welsha “Uwierz mi, musisz być najgłupszym gościem przy stole”. Tak funkcjonuje teraz nasz zespół – mam osoby mądrzejsze ode mnie, odważniejsze, z większą energią i inicjatywą. 

To się przekłada na codzienną pracę z dziećmi; Jak dyrektor ma autonomię, to pozwala na autonomię nauczycielowi. Jak nauczyciel ma autonomię to daje tę autonomię uczniom. 

Co poza OK tworzyło ramy zmiany w twojej szkole?

OK był motorem zmian, ale dla mnie był też jakimś etapem, środkiem do większej zmiany, którą ulokowałam w zmianie kultury pracy i współpracy. Chciałam mieć zespół samodzielny i autonomiczny oraz współpracujący. 

Jako polonistka przygotowywałam dużo przedstawień/ koncertów i jak rozpoczęłam pracę w szkole każdy koncert czy przedstawienie zaczynałam od skreślanie scenariusza. Byłam na każdej próbie – wszystkich tam ustawiałam. Byłam wszystkim. Nauczyciele nie oddychali beze mnie. Teraz uczestniczą w tym samodzielnie, a ja mam ogromny spokój i zaufanie. Uwolniłam się od potrzeby kontroli wszechobecnej – w stosunku do uczniów, ale też w stosunku do nauczycieli

Zawsze starałam się doceniać – dawałam wzmacniająca informację zwrotną. dbam o budowanie relacji, choć jednocześnie nie mam w szkole relacji koleżeńskich. Szanuję ludzi wokół siebie, lubię ich, są dla mnie ważni – i jednocześnie odczuwam samotność lidera. 

Perełki zbieramy teraz: nauczyciele nie mają oporu, żeby otwierać się przed sobą; wspierają się, rozwiązują wspólnie problemy, zapraszają gości z innej szkoły. inni chcą od nas się uczyć, ale też mówią: Lubimy przychodzić do waszej szkoły (u Was jest fajnie i dobrze się tu czujemy). 

Ja sama dopiero od niedawna zaczęłam mówić o tym, że nasza szkoła jest wyjątkowa. Naprawdę jest wyjątkowa!

Nauczyciele - grono

Naszą szkołę rozwija dobre grono – jak wchodzą nowi nauczyciele, opowiadamy im, jaka jest wizja szkoły, i że nauczyciel musi się w nią wpisać. Nowego nauczyciela wspieramy w jego ścieżce rozwoju (koleżeński mentoring), dajemy pakiet ochronny (doskonalenie, kurs online). Kiedy zatrudniamy nauczycieli pytam o ich pasje, czym się mogą podzielić z innymi. Szukam osób o ciekawych zainteresowaniach, które przekładają się na to, co się dzieje w szkole. Tacy nauczyciele szybko zarażają swoimi pasjami – uczniów, nauczycieli a nawet rodziców. 

Oczywiście nie jest tak, że nasi nauczyciele nie mogę iść własnymi ścieżkami. Łączy nas filozofia szkoły, jej wartości – one są ramą.

Co jest teraz Waszym wspólnym celem?

Obecnie skupiamy się na tym, by rozwijać samodzielność uczniów i ich samorządność. 

Zauważyliśmy, że młodsze dzieci nie czuły potrzeby brania większej odpowiedzialności. Starsza młodzież ma taką potrzebę – nie do końca mają umiejętności, liderowania, w obszarach niezwiązanych z uczeniem, ale np. z podejmowaniem decyzji dot. szkoły. W związku z tym w naszej szkole obecnie tworzymy dużo przestrzeni do działań społecznych i obywatelskich.

Mocno to uwidoczniła pandemia i edukacja zdalna. Okazało się, że uczniowie na pozór samodzielni w szkole, nie radzą sobie z tym w domu. Czasem z powodu nadopiekuńczych rodziców, czasem – z przemieszania porządków dom-szkoła), czasem z braku wsparcia fizycznego kolegów/ koleżanek. 

Mamy dobry grunt – relacje z uczniami. One zawsze były dla nas ważne. wiedzieliśmy, że bez nich nie mamy ucznia po drugiej stronie (nawet jeśli fizycznie jest obecny w klasie, przed ekranem komputera w czasie edukacji zdalnej). 

Planowaliśmy przed pandemią wprowadzenie z najmłodszymi planu daltońskiego, na dziś te plany zawiesiliśmy, chcę w bezpieczny sposób zakończyć rok szkolny oraz docenić uczniów za kilka miesięcy ekranowej szkoły.

…i zawsze do przodu?

Dla mnie bardzo ważne jest samopoczucie moich nauczycieli. ale poczucie sukcesu czy dobre wykonanej pracy to nie wszystko. W życiu różne rzeczy się nam przytrafiają – wszyscy wiedzą, że mogą do mnie zadzwonić i powiedzieć: Nie ogarniam. Nie dam rady. Odpuszczam. Nikt tego nie nadużywał, ale dawało to im duże poczucie bezpieczeństwa. 

Szkoła Podstawowa im. Adama Mickiewicza w Skalmierzycach (wieś z ok. 2000 mieszkańcami) liczy ok. 270 uczniów od przedszkola do ósmej klasy oraz 33 osoby w zespole nauczycielskim. 

Od ponad 20 lat dyrektorka szkoły związana jest z programem „Szkoła ucząca się”. Jako nauczycielka języka polskiego uczestniczyła w warsztatach i kursach. Swoją przygodę dyrektorską zaczęła w 2007 roku od Podyplomowych Studiów Liderów Oświaty – wspólnego przedsięwzięcia Centrum Edukacji Obywatelskiej, Collegium Civitas, Polsko-Amerykańskiej Fundacji Wolności oraz Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Kadry Kierowniczej Oświaty (OSKKO), którego celem jest stworzenie dyrektorom możliwości rozwoju zawodowego i pomoc w rozwijaniu kompetencji przywódczych, w tym w zakresie przywództwa edukacyjnego, rozumianego jako wprowadzania do szkoły zmian jakościowych ukierunkowanych na uczenie się uczniów. 

Podczas SPLO Małgorzata Sulewska dostrzegła w ocenianiu kształtującym obiecujący sposób na poprawę nauczania i uczenia się w swojej szkole. Zainicjowała zmianę, która następnie była systematycznie wdrażana w ciągu kolejnych lat w oparciu we współpracy i w oparciu o potencjał kadry pedagogicznej i przy współpracy z programem „Szkoła ucząca się” (całościowy rozwój szkół, klub szkół uczących się)

Nauczyciele i nauczycielki w ramach kolejnych etapów całościowego rozwoju szkoły w ramach (podstawowego i zaawansowanego) w latach 2008-2012 oraz 2015-2017 :

Szkoła otrzymała tytuł “Szkoły uczącej się” jako dowód na to, że nauczyciele koncentrują się na procesach uczenia się uczniów i doskonalą je poprzez wdrażanie strategii oceniania kształtującego oraz stosowanie praktyk współpracy nauczycieli. 

Doświadczenia szkoły pokazały, że warto inwestować we współpracę nauczycieli ukierunkowaną na uczenie się uczniów, dlatego nauczyciele chętnie dołączyli do grup „Pomocnych przyjaciół”, w których pracują zespołowo na rzecz poprawy efektywności nauczania. Systematycznie doskonalą techniki nauczania dzięki udzielaniu sobie nawzajem informacji zwrotnych.

Stworzenie bezpiecznej atmosfery i uruchomienie wzajemnego wsparcia skutkowało stopniowym „otwieraniem drzwi klas”. Nauczyciele są gotowi do dzielenia się swoimi lekcjami z innymi i angażowania się w praktykę koleżeńskiej obserwacji lekcji w oparciu o ocenianie kształtujące (OK-Obserwacji). Kolejną praktyką realizowaną w szkole jest spacer edukacyjny, którego celem jest określenie schematów uczenia się i nauczania obecnych w całej szkole, zdiagnozowanie ich efektywności oraz wyznaczenie kierunku dalszego rozwoju. 

Początkowo obserwacja lekcji i spacery edukacyjne ograniczały się do nauczycieli uczestniczących w szkoleniach SUS, ale z czasem tego typu współpraca i wsparcie stały się powszechną praktyką szkolną.

Wywiad przeprowadzony został na potrzeby ekspertyzy w programie “Szkoła dla innowatora”

Podobne materiały

Film lub webinarium

Jak uczyć, by obniżać stres uczniów przed egzaminem?

Sprawdzaniu wiedzy towarzyszą emocje oraz stres. Z jakich metod korzystać na co dzień, by przekuwać je w
Zobacz
Artykuł

Nie masz czerwonego paska? Nie szkodzi

W ostatnim czasie zjawisko „czerwonego paska” budzi kontrowersje. Słychać coraz więcej głosów, że cena, jaką ponoszą uczniowie,
Zobacz
Film lub webinarium

Konflikt w radzie pedagogicznej. Co robić?

Konflikty to naturalny element pracy zespołowej i może być motorem rozwoju oraz korzystnych zmian.
Zobacz
Artykuł

Moja droga do uczenia bez ocen cyfrowych

Dobra praktyka nauczycielska do pracy bez ocen cyfrowych. Zawiera ankietę samooceny dla uczniów do pobrania.
Zobacz
Publikacja

Słowniczek oceniania kształtującego

Poznaj Słowniczek oceniania kształtującego.
Zobacz
Scenariusz lub ćwiczenie

Podsumowanie, ewaluacja, refleksja w grupie projektowej

Jak podsumować projekt młodzieżowy?
Zobacz
Scenariusz lub ćwiczenie

Wzmocnienie grupy projektowej

Zestaw ćwiczeń do wykorzystania na zajęciach mających na celu podsumowanie działań młodzieży w projekcie.
Zobacz
Scenariusz lub ćwiczenie

Ja w grupie – gdzie zmierzać po zakończonym...

Poznaj kilka ćwiczeń, które mogą być pomocne w analizie swojej roli w życiu grupy realizującej projekt młodzieżowy.
Zobacz
Scenariusz lub ćwiczenie

Projekt z lotu ptaka

Dwa ćwiczenia na podsumowanie szkolnego projektu młodzieżowego.
Zobacz
Scenariusz lub ćwiczenie

Karta pracy projekt młodzieżowy. Zielone ławki

Czy wasza szkoła funkcjonuje zgodnie z zasadami zrównoważonego rozwoju Sprawdźcie to!
Zobacz
Scenariusz lub ćwiczenie

Karta pracy projekt młodzieżowy. Zielona inwentaryzacja

Gra terenowa jest formą zabawy, w której można potraktować region jako planszę do gry.
Zobacz
Scenariusz lub ćwiczenie

Karta pracy projekt młodzieżowy. Zaprzyjaźnij się z naturą

Wspólnie znajdźcie i przeanalizujecie inwestycje oraz aktywności gospodarcze, podjęte na terenie znajdującym się na obszarze chronionym.
Zobacz
Biblioteka materiałów

Chcesz usystematyzować swoją wiedzę z tego obszaru?

Przejdź do sekcji TEMATY